koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

INFORMACJA:

dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
OK

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
BWA Wrocław - spadekPopiół i diament - spotkaniaKAMERALIŚCI WROCŁAWSCY - Świder & HerbertFinały Mistrzostw Świata w graniu Chopina na fortepianieDBP - miesiąc z 9 sztukąGAUDIUMCO JEST GRANE - LISTOPAD 2025 - nr 375 - do pobrania
zmodyfikowano  8 lat temu  »  

Wystawa: Stanisław Baj. Moja rzeka

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 15 904 wyświetleń od 23 lutego 2018
  • od: 18 marca 2018, niedziela
    do: 11 kwietnia 2018, środa

Wernisaż: 18 marca, niedziela, godz. 17.00

Zakończenie wystawy: 12 kwietnia 2018

Zapraszamy na wernisaż wystawy malarstwa „Moja rzeka” autorstwa prof. Stanisława Baja, wykładowcy wydziału malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Wystawę otworzy koncert duetu „Maniucha i Ksawery”.

Stanisław Baj

Urodzony w 1953 w Dołhobrodach na Podlasiu. Studia w latach 1972-1978 na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie pod kierunkiem profesorów Michała Byliny, Jacka Siennickiego i Ludwika Maciąga. Dyplom z wyróżnieniem uzyskał w pracowni prof. Ludwika Maciąga. Od 1982 jest pracownikiem dydaktycznym Wydziału Malarstwa ASP w Warszawie. Autor ponad 90 wystaw indywidualnych w kraju i za granicą, uczestniczył w ponad 100 wystawach zbiorowych. Prace artysty znajdują się w zbiorach muzeów polskich oraz w prywatnych kolekcjach krajowych i zagranicznych.

Nad Bugiem Co najmniej raz na tydzień Staszek Baj ucieka ze stolicy, gdzie wykłada na Akademii Sztuk Pięknych, i pędzi do Dołhobrodów, żeby zaszyć się w starej chałupie.

Ponad rok temu odeszła matka i dom opustoszał. Niedawno go wyremontowaliśmy. Po starym zostały 150-letnie bale – mówi Baj. Dołhobrody pachną przedwojennymi Kresami. Kiedy tu przyjeżdża, najpierw wypowiada wojnę bobrom podgryzającym wiekowe drzewa. Wiosną wita się z bocianami, od kilku pokoleń „wynajmującymi” gniazdo na słupie. Gdy odjeżdża, powierza obejście myszom i kretom.

W ładne dni obrazy wystawia przed oborę. Świetnie wyglądają na tle pokrytej mchem i patyną ściany. Ale większość czasu spędza w stodole. Też wiekowej, z sosnowych bali, w której ma pracownię. Latem maluje przy naturalnym świetle, regulowanym wrotami, to otwartymi na oścież, to na szerokość dłoni. W pomieszczeniu zwanym zastronek urządził natomiast atelier zimowe, ogrzewane kozą. Drewno bierze z lasu, który kiedyś należał do Zamoyskich. Ci hojną ręką podzielili dobro między okolicznych chłopów. Spory kawał – 12 hektarów – dostał się dziadkowi Staszka. Niestety, po wojnie przepadł.

Dom wydaje się pusty w porównaniu ze stodołą. Atmosferę robią tu ręcznie wykonane narzędzia. Wśród nich Baj też maluje. Obok sztalug stoją: dzieża, lampa naftowa, święty Józef, patron od dobrej roboty i dobrej śmierci. Pod ścianą maszyna Singer. – Matka szyła wszystko sama, nawet buty na zimę, z filcu. Przędła nici lniane czy wełniane, a potem tkała z nich pasiaste chodniki – wspomina malarz. – To wspaniałe abstrakcje! Służą mi za kolorystyczne podpowiedzi do obrazów. Taka naturalna ściągawka.

– Kiedy żyli dziadkowie, do domu schodzili się sąsiedzi na pogaduchy i przysiadali na ławie pod oknem. Bywało ze dwadzieścia osób. Krążyły bajdy, dowcipy; wymyślano nowe słowa; fantazjowano. Od nich uczyłem się świata. Do tej pory są we mnie. Stąd wzięły się moje portrety

W rozmowach starszych co rusz pojawiała się rzeka. Nieraz zabierała majątek, życie. Czy można się dziwić, że od zawsze fascynowała Staszka? Wciąż obrabia ten sam motyw rozlewiska i światła odbitego w wodzie. – Rzeka jest bezwzględna (…) Ale przez tę niepokorną naturę kusi. Z nią jak z kobietą: im bardziej nieodgadniona, tym ciekawsza. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat Bug oddalił się stąd na wschód. Piaszczysta skarpa zaczęła się osuwać. Dawna wieś potatarska zamieniła się w zarośnięte uroczysko. Gdzieś został próg domu, ówdzie doły po piwnicach. To miejsce nasycone dramatem.

Nad Bugiem, w swojej pustelni, Staszek ma święty spokój. Komórki mają słaby zasięg, do tego białoruski, okropnie dla Polaków drogi. I całe szczęście! Tekst: Monika Małkowska, Weranda.pl

Więcej: https://zacisze.waw.pl/pl/wystawy/aktualne-wystawy/wystawa-stanislaw-baj-moja-rzeka

autor:
zmodyfikowano  8 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ