Czy istnieje recepta na pogodzenie trzech ról – matki, żony i kochanki? Czy jest sposób, żeby być jednocześnie kobietką i taranem? Niańką i sekstorpedą? Mistrzem kuchni, cichym zarządcą, mózgiem, chodzącą subtelnością, kokietką i blond-pułapką? Aneta Todorczuk-Perchuć w muzodramie „Matka żona i kochanka” w reżyserii Anny Gryszkówny stara się udzielić odpowiedzi na powyższe pytania. Nie wszystkie się spodobają, ale mogą nie tylko zmotywować do działania, lecz także rozśmieszyć, bo aktorka, śpiewając znane piosenki szczerze i z dużym dystansem, ośmiesza samą siebie i próbuje rozprawić się z mitem bycia kochaną, a jednocześnie perfekcyjną, kobiecą i idealną panią domu. Zabrzmią, m.in. utwory „All about a bass”, „Windą do nieba”, „Jej portret”, „Polska Madonna” czy „Kołysanka dla nieznajomej”. Będzie szczerze, będzie bardzo zabawnie, kobieco a czasem rubasznie.