koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

INFORMACJA:

dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
OK

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
CO JEST GRANE - PAŹDZIERNIK 2025 - nr 374TEATR AVATAR
zmodyfikowano  13 lat temu  »  

QUIXOTAGE

Kraków »
CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 26 382 wyświetleń od 10 sierpnia 2007
  • 13 września 2007, czwartek
    » 19:00

Teatr KTO "Quixotage"

Premiera 12 lipca 2007, godz. 21.30, Rynek Główny w Krakowie

Scenariusz, reżyseria i opracowanie muzyczne: Jerzy Zoń Scenografia: Marek Braun Kostiumy: Zofia de Ines, Joanna Jaśko-Sroka Choreografia: Eryk Makohon Przygotowanie rytmiczne zespołu: Bartłomiej Szczepański Dźwięk: Andrzej „Czoper” Czop Światło: Paweł Różański

Występują: Grażyna Srebrny-Rosa, Marta Zoń, Bartosz Cieniawa, Jacek Joniec Kobiety: Sawa Białczyńska, Karolina Bugała, Katarzyna Gocał, Oliwia Jakubik, Anna Kamykowska, Agata Słowicka, Małgorzata Warsicka Mężczyźni: Alan Pakosz, Adam Plewiński, Michał Próchniewicz, Piotr Święs

Przekonanie, że charakter przedstawienia plenerowego w sposób szczególny może wyrazić idee Cervantesa, ośmiela do postawienia po raz kolejny fundamentalnego pytania „mieć czy być”. Podział świata i natury człowieka na „don Kichotów” i „Sancho Pansów”, oczywiście umowny, pozwala ukazać starcie filigranowego człowieka z monstrualnymi wiatrakami. Wynik zdaje się z góry przesądzony. Ale to wybór poprzedników i kontynuacja ich działań składa się na kształt i sens drogi, choć jej kres pozostaje niezmienny i nieunikniony w każdym indywidualnym istnieniu.

Z recenzji:

(...) Don Kichot współczesny – zamknięty we własnym świecie, nieporadny, dziecinny. Zamknięty w szklanej klatce umieszczonej na wysokim jeżdżącym pomoście, wychodzący z niej, żeby ze zdumieniem przyjrzeć się światu. Sancho Pansa jest tutaj przeciętnym facetem w szarym garniturze, który może nie rozumie przyjaciela, ale go nie opuszcza. Wokół Don Kichota na jeżdżących pomostach wiruje świat – osiem czy dziewięć Dulcynei – kucharek, wybijających rytm na garnkach i sitkach, kusicielskie kobiety w hiszpańskich falbankach, pokurczone potworki reprezentujące politykę czy ideologię. O duszę i ciało umierającego Don Kichota walczą lekarz z oddziałem pielęgniarek i ksiądz z zastępem zakonniczek. A na koniec w świetle mnóstwa świec wszyscy wnoszą wiatraki. Mniejsze i większe wiatraki coraz gęściej zastawiają teren gry – wyglądają teraz jak cmentarne nagrobki. Don Kichot umiera. Joanna Targoń, „Gazeta Wyborcza”, 14.07.2007

(…) A może ani kwaśny pot, ani dymy święte? Może ruszyć trzeba za tymi poczwarami o monstrualnych, demonicznie zdeformowanych łbach, za tymi golemami onirycznymi, co wokół szklanej wieży snu uparcie krążą na platformach dojmująco skrzypiących lichymi kółkami? A może lepiej wybrać tych żebraków, którzy są fiaskiem wszelkiej skrajności: dewotkę tak zdewociałą, że kabaretową; erotomana nieodwracalnie zespolonego z dmuchaną lalą z sex shopu; ludowego trybuna, którego już nie mogą słuchać nawet własne jego uszy? A może trzeba wybrać świat rzutkich „biznes-gnojów”, co w sekundę kasują miliony i nawet gdy zostają w samych majtkach, nie zdejmują krawatów – znamion współczesnego rozgarnięcia wolnorynkowego? No, na co kartę postawić ma chudy jegomość Zonia? A może wreszcie, hołubiąc tradycję, podszepnąć chudemu, by jak w dym lazł w światek wirujących wokół niego podobizn banalnego życia domowego – w sferę garów dzwoniących przy zmywaniu, mydlinami cuchnącego na sznurze prania, rosołu kipiącego na blasze pieca wiecznie bokiem puszczającego szkodliwe opary? A może... (...) Rzecz w tym, że chudemu z La Manchy nikt, chwalić Boga, nie doradzał. Tamta żałość rycerska na koniu groteskowym i z uroczym kretynem za plecami – od początku do końca była tym samym: samotnością marzeń, samotnością snów, samotnością omamów, samotnością zagubienia między jawą a ciemnościami. I tym też jest Quixotage Zonia. Jak wszystkie jego opowieści – jest szeregiem teatralnych metafor, które nigdy nie gnębią cię sugestiami, co i jak masz o nich myśleć. Zawsze zostajesz sam. Oko w oko ze znakiem. I oko w oko z finałem (…) Paweł Głowacki, Syk na pożegnanie, „Dziennik Polski”, 14.07.2007

bilety:

0 zł

autor:
zmodyfikowano  13 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ