koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

INFORMACJA:

dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
OK

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
CO JEST GRANE - maj 2025 - nr 371Książki zbójeckie OSSOSILESIANA 2025SREBRO LegnicaTpL repertuar Maj 2025Tłumacz w muzeum OSSO
zmodyfikowano  9 lat temu  »  

CZAS KAMIENIA wystawa fotografii Tadeusza Piotra Prociaka

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 20 883 wyświetleń od 11 marca 2016
  • od: 16 marca 2016, środa
    do: 17 kwietnia 2016, niedziela

Serdecznie zapraszamy na otwarcie wystawy fotografii Tadeusza Piotra Prociaka pt. CZAS KAMIENIA, które odbędzie się 16 marca 2016 r. o godzinie 17.00 w Muzeum Karkonoskim w Jeleniej Górze, ul. Jana Matejki 28. Wystawie towarzyszy wydawnictwo albumowe o tym samym tytule z pracami autora oraz esejem Krzysztofa Jureckiego.

We wstępie do albumu, w tekście pt. „Czym jest Czas kamienia” autor napisał: Akcję Czas kamienia prowadziłem przez dziesięć lat, rozpoczynając ją w marcu 2003 r. na Górze Mojżesza na Synaju, a kończąc na boliwijskiej Sajamie w październiku 2013 r. W tym czasie przemierzyłem około 500 tysięcy kilometrów na pięciu kontynentach, stając na wielu górskich szczytach: od tanzańskiego Kilimanjaro po argentyńską Aconcaguę, od irańskiego Damavandu po ekwadorskie Cotopaxi. Zakopałem na nich specyficzne „kapsuły przetrwania”. Poza tym trasę wyznaczały także miejsca ważne dla mnie zarówno z przyczyn kulturowych jak i emocjonalnych. Były to m.in.: Bazylika Narodzenia Pańskiego w Betlejem, Ararat, obserwatorium Dżaj Singha w Jaipurze, symboliczny grób Scotta Fischera w okolicy Mount Everest, Meczet Umajjadów w Damaszku, Dharmsala, Coricancha w Cuzco, spalona przez Herostratesa świątynia Artemidy w Efezie, Złota Świątynia w Amritsarze, Góra Nebo i dziesiątki innych, równie istotnych dla mnie w owym czasie, miejsc. Należę do tej grupy fotografów, których interesują przyszłe losy realizowanych przez siebie zdjęć. Jeśli o trwałość (szczególnie tych obrabianych w odpowiednim reżimie technologicznym) negatywów i srebrowych kopii jestem raczej spokojny – to przyszłość moich fotografii cyfrowych napawa mnie niepokojem. Z drugiej jednak strony często zadaję sobie pytanie: czy tak naprawdę kogoś interesują moje fotografie?! Czy uprawianie fotografii, poza oczywiście wymiarem osobistym, w dzisiejszym dynamicznie zmieniającym się i pozostawiającym niewiele czasu na refleksję świecie, ma jakiś sens? W świecie, w którym podstawą komunikacji stały się obrazy cyfrowe, „zdewaluowane” poprzez ich ogromną liczbę, łatwość rejestracji i powielenia, możliwości manipulacji i ingerencji w ich strukturę oraz problem z określeniem tego, co w przypadku obrazu digitalnego jest oryginałem. Gdzie przebiega granica pomiędzy próbą samorealizacji poprzez świadome uprawianie fotografii, a specyficznie pojmowaną „obrazkową nerwicą natręctw”? Czy i na ile mogę ten stan kontrolować? Nie byłoby prawdziwym stwierdzenie, że to jedynie niemożność znalezienia odpowiedzi na te pytania spowodowała, iż 6 sierpnia 2003 roku o świcie stanąłem na szczycie Mont Blanc. Wybór miejsca zdawał się być oczywisty także z innych powodów. Istotnym dla mnie, jako fotografa, był fakt rezygnacji z zabrania na szczyt aparatu fotograficznego. Miałem za to ze sobą mały, plastikowy pojemnik. Pudełeczko nazwane przeze mnie przekornie „kapsułą przetrwania” zawierało trzy niewielkie przedmioty: – kartkę z napisaną wiecznym piórem horacjańską sentencją NON OMNIS MORIAR? (postawienie znaku zapytania było dla mnie gestem ontologicznie ważnym), – czarno-białą rodzinną fotografię z lat mojego dzieciństwa, będącą jednym z pierwszych zdjęć mojego autorstwa, – mały kamień, który pochodził z miejsca, na którym wybudowałem swój dom. Kapsułę zakopałem głęboko w śniegu. Czas rozkładu polietylenowej kapsuły to zapewne kilkaset lat – więc trwałością przewyższa ona fotografię, która zdecydowanie szybciej ulegnie zniszczeniu. Pojemnik powoli rozpadając się, uwolni kamień. Kamień, który zarówno z punktu widzenia długości życia człowieka jak i w relacji do tysięcy lat trwania naszej cywilizacji, zdaje się być wieczny. Jednak najszybciej rozpłynie się łacińska sentencja żmudnie wplatana (jako potrzeba? czy raczej jako „mentalna ułuda”?) w naszą świadomość przez wychowanie, tradycję, kulturę, religię. Kilkanaście pozostałych kapsuł, które w następnych latach trafiały na szczyty gór, zawsze zawierały fotografię i kamień, pochodzący z wybranego miejsca, często oddalonego o wiele tysięcy kilometrów. Czas kamienia był powiązany z fotografią nie tylko przez fakt wykorzystywania tej ostatniej jako ważnego elementu kapsuł. W trakcie akcji „zmagałem się fotograficznie” z kilkoma wiodącymi tematami. Jednym z nich to zjawisko globalizacji, a właściwie niektóre jej aspekty, wywołujące różnego rodzaju estetyczne, moralne, polityczne czy ekonomiczne napięcia, występujące na styku różnych kultur czy cywilizacji. Poza tym w kręgu mojego zainteresowania pozostawały problemy wyobcowania, wykluczenia, samotności i moje ich przeżywanie. Starałem się, aby mortualny aspekt naszej egzystencji znalazł swe wizualne odniesienie w moich fotografiach. Mam nadzieję, że mi się to udało...

Wystawa będzie czynna do 17 kwietnia 2016 roku.

zmodyfikowano  9 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ